Niby nic, a tak to sie zaczelo...
- 07.05.10, 22:33
Pa pa pa pa ra pa pa pa pa ra. . . Niby nic, a tak to sie zaczelo, niby nic, zwyczajne "pa pa pa". Jest w orkiestrach detych jakas sila, bo to bylo tak: Babcia stala na balkonie, dolem dziadek defilowal, ledwie go ujrzala, nieomal zemdlala: skrapiac trzeba bylo skronie. Dziadek z miejsca zmylil nog, pojal: czas rozpoczac dzielo! Stanal pod balkonem, huknal jej puzonem, no i tak to sie zaczelo Pa pa pa pa ra pa pa pa pa ra. . . Niby nic, a tak to sie zaczelo, niby nic, zwyczajne "pa pa pa". Jest w orkiestrach detych jakas sila, bo znow bylo tak: Mama stala na balkonie, dolem tatus defilowal, ledwie go ujrzala, nieomal zemdlala: skrapiac trzeba bylo skronie. Papcio z miejsca zmylil nog, poczul, jak go co snatchnelo. Stanal pod balkonem, huknal jej puzonem i tak podjal dziadka dzielo. Pa pa pa pa ra pa pa pa pa ra. . .
Niby nic, a tak to sie zaczelo, niby nic, zwyczajne "pa pa pa". Jest w orkiestrach detych jakas sila, lecz ich dzisiaj brak! Prozno bowiem na balkonie, czekam by ktos defilowal, zebym go ujrzala, nieomal zemdlala, by mi nacierano skronie... Zeby z miejsca zmylil noge, tak jak tamtym sie zdarzylo, stanal pod balkonem, huknal mi puzonem, by mi takze sie spelnilo. Stanal pod balkonem, huknal mi puzonem, by mi takze sie spelnilo.
Pa pa pa pa ra pa pa pa pa ra. . .